Torcik byl w tonacji smerfa, dekorowany przes solenizanta.
Najlepszy kumpelek okazal sie wampirem.
Po imprezie myslalam ze mi leb peknie i wybralam sie na rundke raczym klusem po okolicach. Dawno nie bylam na treningu wiec myslalam ze padne trupem ale jednak sie udalo. I nawet nie calkiem zle. Bardzo mi sie to spodobalo wiec powtorzylam ta sama runde jescze dwa razy w tym tygodniu. Nie celuje na maraton ale troche ruchu jescze nikomu nie zaszkodzilo. Mozna spokojnie wiecej zrec jak sie trenuje. A jedzenie to przeciesz podstawa sczesliwego zycia :)
W poniedzialek bylam z Joasia u optyka i okazalo sie ze czas na okularki. No w koncu jest wcieleniem swojej matki wiec nie jestem zdziwiona.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz