Trudno, na katar sie nie umiera wiec przezyjemy.
Prosze, pare zdjec z weekendu, ktory skladal sie, poza smarkaniem, z lekcji plywania dzieci, obiadkiem u mamy, siedzeniem w domu i krotkim wyskokiem na placyk z dzieciakami:
No i zapomnialam o jednej rzeczy! Mojej przyjaciolki i sasiadki Niny corka na gwiazdke dostala chonika. To synek Marti tez chcial chomika i kupił sobie za uskladana forsę. Chomik go pogryzl i wrocil do sklepu. Dostal nowego, ktory nie gryzie. Tylko jest pewien sęk - Martin sie teraz potwornie boi tego zwierza. Jego mama tez się boi. Siostra tez, swojego nie, ale tego. A najbardziej boi się chomik którego te kochane głupki próbują złapać w rekawicach. Chociaż nic im nie zrobił.
Ja się na szczęście nie boje malych zwierzatek z futerkiem (poza lemurami które u nas w zoo ci wlaza na łeb) więc już od tygodnia im codziennie składam wizyty i oswajam chomika. Taki słodki pyszczek to ma! Już się co raz bardziej do ludzi przyzwyczaja, i niedługo będę zbędna.
Chomik Hasse, mój nowy kolega.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz