2011-12-08

Wagary

Wczoraj zwolniłam się na chwile z pracy i zwiałam też z domu. Doczepiłam się do przyjaciółki ktora miala słuzbowy wyjazd do Göteborga i spałam na gapę w jej hotelu. Szlajałyś my się bez celu po sklepach, tak jak ostatnio mialam czas się szlajać na studiach 12 lat temu. Wieczorem po kolacji poszlyszmy do Liseberg. Liseberg jest zajebistym wesołym miasteczkiem które w grudniu zamienia się w magiczna krainę.




























Teraz jestem z Joasia na próbie generalnej przed niedzielnym koncertem w kościele.




Czuję że ta smażona ryba którą wrąbałam na lunch nie całkiem została zaakceptowana przez mój żołądek i chociaż jest tu bardzo przyjemnie nie mogę się doczekać kiedy będę w domu. Masz ci los.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz