To najpiękniejsze dziecko w różowo-fioletowej sukience to moje.
Wczoraj przyszedł czas na Viktora - świętowanie Łucji.
Pimpek tradycyjnie przebrany za piernika, nigdy krasnoludek nie wchodził w rachubę. Święto Łucji jest dzisaj, ale pewnie szkolna jadalnia zajęta więc odbyło się wczoraj.
Teraz już koniec występów na ten sezon. Na szczęście.
Pozatym jest dalej ciemno, z mała zmianą z suchej ciemności na ciemność podkresloną deszczem w wiatrem. Po prostu revelacja. A my mamy DALEJ dziurę w dachu.
W pracy zmiana organizacji i wielki bałagan. Idę do kolegi z pytaniem a tu puste biuro i nie ma ściany. Człowiek się ludzi naszuka!
Teraz siedzę w pociągu który o dziwo ani nie jest spóźniony albo za krótki i marzę tylko o kanapce i poduszce.
Pa pa!
P.S. Pamiętacie jak Viktor jak był mały wszystkim obrabiał uszy? Jeszcze nie przestał... :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz