2011-12-13

Same występy

Weekend przeleciał szalenie szybko. W sobotę występ gimnastyczny Joasi, w niedziele koncert świąteczny w kościele.



To najpiękniejsze dziecko w różowo-fioletowej sukience to moje.

Wczoraj przyszedł czas na Viktora - świętowanie Łucji.



Pimpek tradycyjnie przebrany za piernika, nigdy krasnoludek nie wchodził w rachubę. Święto Łucji jest dzisaj, ale pewnie szkolna jadalnia zajęta więc odbyło się wczoraj.

Teraz już koniec występów na ten sezon. Na szczęście.

Pozatym jest dalej ciemno, z mała zmianą z suchej ciemności na ciemność podkresloną deszczem w wiatrem. Po prostu revelacja. A my mamy DALEJ dziurę w dachu.

W pracy zmiana organizacji i wielki bałagan. Idę do kolegi z pytaniem a tu puste biuro i nie ma ściany. Człowiek się ludzi naszuka!

Teraz siedzę w pociągu który o dziwo ani nie jest spóźniony albo za krótki i marzę tylko o kanapce i poduszce.

Pa pa!

P.S. Pamiętacie jak Viktor jak był mały wszystkim obrabiał uszy? Jeszcze nie przestał... :




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz